poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Diabeł nad moją głową. Odcinek 16

16

            Do domu przyszła Mańka, niestety nie sama. Nie dość, że z babcią, czyli że z moją wspaniałą Mamusią, to jeszcze z drugą babcią, czyli z matką pedała, to jeszcze jakimś dziwnym trafem spotkały jeszcze Agatę, która postanowiła poplotkować ze mną, ale chyba nic z tego. Dlaczego, przecież mamy nowy, świeżutki temat. No, co tam  się będziemy przejmować! Jak już chcą się dowiedzieć, to niech się dowiedzą. Pieprzę to wszystko.
-  Halo, kochanie! Córeczko, gdzie jesteś! Podobno nie poszłaś dzisiaj do pracy. Mania się zmartwiła, zadzwoniła do mnie i jestem. No, gdzież ty się podziewasz... Lusia!
Czego ja się mogłam po mamie spodziewać. Oczywiście wszystkie cztery gwiazdy zaczęły wspinać się po schodach. A ja sobie w łóżku, no nie... Dobra, wstanę lepiej, bo jeśli tu wlezą, to nie będzie ciekawie. Usiadłam sobie na brzegu posłania, gdzie ze zgrozą wykonstatowałam, iż posiadam jakoby spocone oczy. Rzuciłam się więc do lustra, gdzie się przeraziłam. Trudno, sprawa się rypnie jak nic. Nie obchodzi mnie to. Zaraz się będę martwić. Na razie są w połowie drogi. Mam trzydzieści sekund...
            Skoro już sprawa ma się rypnąć, to niech się rypnie z tak zwaną pompą. Ja nie będę się nad sobą rozczulać, skądże znowu... Mam zamiar być wkurzona i wcale się z tym nie kryć! Jednakże teraz należy coś zrobić, by uniknąć umoralniających pogawędek. A, cholera jasna! Nie będę nic robić. Na nic nie mam ochoty i nie chce mi się nawet iść do łazienki! Kładę się z powrotem, niech się mamuśki i córuśki produkują... A propos, wchodzą.
-  Dziecko!
-  Dziecko!
-  Luśka!
- Mamo!!!
-  No co, do cholery! Zdesperowanej i uryczanej żony nikt nie widział w życiu?! Myślałby kto...
-  Ale co jest, Luśka!
-  Jak to co! Ten pieprzony penis mnie zdradził!!! Gnojek jeden...
-  Co ty opowiadasz, kochanie! – wtrąciła Teściowa, która chyba od początku szczerze mnie lubiła. Coś czuję przez skórę, że nie tylko ja tej mendzie oczy wydrapię – Jak to możliwe! Żeby Euzebiusz... Niee, to nie może być prawda!
-  Nie?! To ja proponuję, żebyście poczekały do wieczora, ja wróci do domu. Pewnie odwiezie go ten, no, jego... – i tu mi język umarł. Uwiązł w gardle jak nieprawidłowo przeżuty kawał mięcha. No, szczerze przyznaję, że nie wiedziałam, co mam im właściwie powiedzieć. Miałam ochotę udać, że się przejęzyczyłam, ale doszłam do konstruktywnego wniosku, że, jak mawiał Tata, kłamstwo posiada malutkie, kacze nóżki, i nie ucieknie przed maratonistką prawdą. Cóż, Tata czasami miewał rację, z tym, że nie w sprawach sercowych oraz szkolnych, bo na tym to znał się jak zakonnica na balecie. No więc postanowiłam,      że powiem prawdę, bo w końcu i tak wyjdzie, co też mój jeszcze mąż zwojował rodzinie, no i jeszcze wszyscy gotowi mieć do mnie żal, że wiedziałam, a nie powiedziałam i tak dalej... Zresztą, co mi szkodzi. W końcu to ja jestem ta pokrzywdzona. Szkoda mi tylko córy...
-  Co ty mówisz? Kto jego ten?! Jaki TEN?! Luśka, tylko mi tu nie bredź!
-  No, ten, tego...no...chodzi mi o jego kochanka! Ja nie wiem, jak długo to trwa, ale i tak go nienawidzę. Zobaczyłam ich rano. Przyjechał po niego! Obrzydliwe...
-  Wygląda na to, że to wciąż trwa... – powiedziała moja Teściowa, na którą zwróciły się wszystkie spojrzenia. Wkrótce potem ją zatkało totalnie, a w oczach pojawiło się coś w stylu: „Ty idiotko, zawrzyj ten dziób!”
-  To znaczy? Co masz na myśli?!
- No...on miał wcześniej faceta. Długo przed tobą, Lusiu. Ja o tym wiedziałam . Ja i nikt inny. Nie myślałam, że to wróci, bo tamten wyjechał do Zurychu... A potem pojawiłaś się Ty, kochanie... Ale skąd wziął się w Krakowie?!
            No nie, tego to już było stanowczo za wiele! Czyli że było coś takiego w życiu mojego jeszcze niestety męża-oblesia, o czym nie miałam pojęcia. Fajnie dowiedzieć się o jakiejś rewelacji po strasznie długim fakcie. Trudno, nie będę miała za złe. Przynajmniej przez ostatnie lata byłam w miarę szczęśliwa. Teraz za to wpadłam w szał i rozpacz zielononiebieską. Postanowiłam, że najlepiej będzie w kibelku.
-  Wiecie co, dajcie wy mi wszyscy święty spokój! Idę sobie stąd! Proszę mnie zostawić samą... Agata słyszy: SAMĄĄĄ!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz