16
Do domu przyszła Mańka, niestety nie sama. Nie dość, że z
babcią, czyli że z moją wspaniałą Mamusią, to jeszcze z drugą babcią, czyli z matką
pedała, to jeszcze jakimś dziwnym trafem spotkały jeszcze Agatę, która
postanowiła poplotkować ze mną, ale chyba nic z tego. Dlaczego, przecież mamy
nowy, świeżutki temat. No, co tam się
będziemy przejmować! Jak już chcą się dowiedzieć, to niech się dowiedzą.
Pieprzę to wszystko.
- Halo, kochanie!
Córeczko, gdzie jesteś! Podobno nie poszłaś dzisiaj do pracy. Mania się
zmartwiła, zadzwoniła do mnie i jestem. No, gdzież ty się podziewasz... Lusia!
Czego ja się mogłam po mamie spodziewać. Oczywiście wszystkie
cztery gwiazdy zaczęły wspinać się po schodach. A ja sobie w łóżku, no nie...
Dobra, wstanę lepiej, bo jeśli tu wlezą, to nie będzie ciekawie. Usiadłam sobie
na brzegu posłania, gdzie ze zgrozą wykonstatowałam, iż posiadam jakoby spocone
oczy. Rzuciłam się więc do lustra, gdzie się przeraziłam. Trudno, sprawa się
rypnie jak nic. Nie obchodzi mnie to. Zaraz się będę martwić. Na razie są w
połowie drogi. Mam trzydzieści sekund...
Skoro już
sprawa ma się rypnąć, to niech się rypnie z tak zwaną pompą. Ja nie będę się
nad sobą rozczulać, skądże znowu... Mam zamiar być wkurzona i wcale się z tym
nie kryć! Jednakże teraz należy coś zrobić, by uniknąć umoralniających
pogawędek. A, cholera jasna! Nie będę nic robić. Na nic nie mam ochoty i nie
chce mi się nawet iść do łazienki! Kładę się z powrotem, niech się mamuśki i
córuśki produkują... A propos, wchodzą.
- Dziecko!
- Dziecko!
- Luśka!
- Mamo!!!
- No co, do cholery!
Zdesperowanej i uryczanej żony nikt nie widział w życiu?! Myślałby kto...
- Ale co jest, Luśka!
- Jak to co! Ten
pieprzony penis mnie zdradził!!! Gnojek jeden...
- Co ty opowiadasz,
kochanie! – wtrąciła Teściowa, która chyba od początku szczerze mnie lubiła.
Coś czuję przez skórę, że nie tylko ja tej mendzie oczy wydrapię – Jak to
możliwe! Żeby Euzebiusz... Niee, to nie może być prawda!
- Nie?! To ja
proponuję, żebyście poczekały do wieczora, ja wróci do domu. Pewnie odwiezie go
ten, no, jego... – i tu mi język umarł. Uwiązł w gardle jak nieprawidłowo
przeżuty kawał mięcha. No, szczerze przyznaję, że nie wiedziałam, co mam im
właściwie powiedzieć. Miałam ochotę udać, że się przejęzyczyłam, ale doszłam do
konstruktywnego wniosku, że, jak mawiał Tata, kłamstwo posiada malutkie, kacze
nóżki, i nie ucieknie przed maratonistką prawdą. Cóż, Tata czasami miewał
rację, z tym, że nie w sprawach sercowych oraz szkolnych, bo na tym to znał się
jak zakonnica na balecie. No więc postanowiłam, że powiem prawdę, bo w końcu i tak
wyjdzie, co też mój jeszcze mąż zwojował rodzinie, no i jeszcze wszyscy gotowi
mieć do mnie żal, że wiedziałam, a nie powiedziałam i tak dalej... Zresztą, co
mi szkodzi. W końcu to ja jestem ta pokrzywdzona. Szkoda mi tylko córy...
- Co ty mówisz? Kto
jego ten?! Jaki TEN?! Luśka, tylko mi tu nie bredź!
- No, ten, tego...no...chodzi
mi o jego kochanka! Ja nie wiem, jak długo to trwa, ale i tak go nienawidzę.
Zobaczyłam ich rano. Przyjechał po niego! Obrzydliwe...
- Wygląda na to, że to
wciąż trwa... – powiedziała moja Teściowa, na którą zwróciły się wszystkie
spojrzenia. Wkrótce potem ją zatkało totalnie, a w oczach pojawiło się coś w
stylu: „Ty idiotko, zawrzyj ten dziób!”
- To znaczy? Co masz
na myśli?!
- No...on miał wcześniej faceta. Długo przed tobą, Lusiu. Ja
o tym wiedziałam . Ja i nikt inny. Nie myślałam, że to wróci, bo tamten
wyjechał do Zurychu... A potem pojawiłaś się Ty, kochanie... Ale skąd wziął się
w Krakowie?!
No nie, tego
to już było stanowczo za wiele! Czyli że było coś takiego w życiu mojego
jeszcze niestety męża-oblesia, o czym nie miałam pojęcia. Fajnie dowiedzieć się
o jakiejś rewelacji po strasznie długim fakcie. Trudno, nie będę miała za złe.
Przynajmniej przez ostatnie lata byłam w miarę szczęśliwa. Teraz za to wpadłam
w szał i rozpacz zielononiebieską. Postanowiłam, że najlepiej będzie w kibelku.
- Wiecie co, dajcie wy
mi wszyscy święty spokój! Idę sobie stąd! Proszę mnie zostawić samą... Agata
słyszy: SAMĄĄĄ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz