Kawałek szósty...
Około godziny
dziesiątej sylwestrowego wieczoru, co było porą bardzo wczesną, sytuacja na
froncie zaczęła robić się coraz bardziej przyjemna. Niektórzy nawet mogliby
powiedzieć, że przyziemna. Zwłaszcza taki jeden, o imieniu Marinus. Temu to się
poszczęściło! Kieliszki przelatywały mu przed twarzą lotem błyskawicy. Nawet
nie zdążył skupić wzroku na żadnym z nich. Silnie i ochoczo pracował prawą
ręką, zupełnie jakby się masturbował. Biedaczek. Skończył szybko i w rezultacie
wylądował na prywatnej audiencji u jednookiej księżniczki w bieli, w asyście
rolki papieru. To i tak sukces, biorąc pod uwagę, że na którymś z poprzednich
tego typu wydarzeń towarzyskich obudził się we własnych rzygach na środku
pokoju. Komiczne. Nie, koszmarne raczej. Zwłaszcza szorowanie dywanu o świcie w
wielkim oschłym kleksem we włosach. Bardzo dla niego nieprzychylnym.
Gerta udzielała swojej towarzyskości na prawo i lewo,
oraz z góry na dół. Śmiała się, rozmawiała, wylewała z siebie słowa i radosne
spostrzeżenia z siłą wodospadu. To dziwne, bo Gerta, choć bądź co bądź
błyskotliwa, z takim temperamentem wylewała z siebie zwykle na ogół coraz
wyższe dźwięki mniej lub bardziej religijnych pieśni. W wolnych chwilach
wylewała z siebie także orgazmy, ewentualnie symulowane spazmy ekstazy. Idąc
tym tropem, nastała jedenasta wieczorem.
Gerta przygasła, poniekąd z winy kolejnych kieliszków
czerwonego wina, którego zapasy systematycznie kurczyły się. Zastanawiający
jest wpływ na to całe zamieszanie osoby Arnolda. Facet po prostu lubił wino. I
seks. Ale Gerta jeszcze tego nie wiedziała. Doprawdy? W pewnym momencie
nastąpiła roszada partnerów. Kieliszki w dłoń i tam-tadam! Gerta zmieniła
pokój, Arnold zmienił rozmówcycki.
Gerta postanowiła się koniecznie wyżalić. Jakby mało jej
było wodospadu słów i koniecznie musiała wydać na świat wodospady łez. Poszło o
Karla, a jakże! Tak się biedna stęskniła, że aż jej się uda zbiegły z wrażenia.
Same chyba się pogubiły w tej sytuacji. Na kogo wypadnie na tego bęc! Tak,
padło na Tila. To taka chwila dla Tila, myśli Gerta. W pokoju gościnnym, gdzie
światło jeszcze nie doszło do siebie, mozolnie usiłując wspiąć się w rytmie
ruchów frykcyjnych samby de Janeiro na piedestał. Na sufit po prostu. No,
nieważne, ważne że było ciemno. I tak rozmawiali. Gerta wypłakała sobie oczy i
co tam w nich miała szczerego, opowiadając jak to podle potraktował ją Karl
oraz jak bardzo ona go kocha. I właściwie najchętniej jutro by się z nim
spotkała, ale niestety nie potrafi sobie tego wyobrazić. Z jej słów jasno
wynikało, że największą ochotą Gerty w tej akurat chwili jest: rozebrać się,
dosiąść Karla, a potem skatować mu twarz, ukręcić łeb i splunąć. Taki bieg na
dochodzenie, gdzie finał jest tuż przed metą. Z racji jednak Gertowego
położenia było to aktualnie niemożliwe, co pewnie Karl przyjąłby z ulgą. W ten
sposób bowiem zachowało się przy życiu jego nędzne życie. Zamiast tego Gerta
wsparła się na ramieniu Tila, w ramach kolejnego odcinka cyklu. Powzięła nawet
bardziej ambitny zamiar, rozpoczęty w momencie próby pocałowania chłopaka.
Kolejne zaskoczenie! Gerta tego wieczoru mogłaby ogłosić się samozwańczą
królową tępej miny! Normalnie człowiek nie dość, że nie oddał pocałunku, który
ona mu najzwyczajniej w świecie ofiarowała, jak baranka na rzeź, to jeszcze w
ogóle nie był zainteresowany opadającym ramiączkiem jej nowej, wyprzedażowej
sukienki. A to kutas, pomyślała sobie mimochodem Gerta. Nie chcesz się ze mną
pieprzyć? Nie chcesz mnie pocieszyć? Nie chcesz zostać kolejnym kawałkiem
papieru toaletowego, którym podetrę swoją dupę i płeć, a potem spuszczę Cię w
kiblu mojej niepamięci? Trudno, znajdę sobie inny obiekt. Gerta myślała
poważnie. Za samo takie myślenie powinna dostać w twarz. Dla opamiętania.
Ostatecznie Gerta postarała się być miła, pogawędziła jeszcze trochę. Ścisnęła
wszystkie zwieracze i skierowała całe siły witalne w jeden punkt programu.
Uśmiech. A Til, zniesmaczony wewnętrznie jej opowieściami, zdobył się na
kradzież autorskiego pomysłu, przez co rozmowa w sposób naturalny skończyła się
w pogodnej atmosferze. Gerta poszła dalej. W randce w ciemno nastąpiła kolejna
zmiana partnerów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz