8
No, tak więc
(co by od więc nie rozpocząć, bo to przecież, jak to się mówi, karygodny błąd
językowy) siedziałam sobie rzewnie rycząc w poły marynareczki i zastanawiałam się, czy aby
limit wypadkowy został już na ten tydzień wyczerpany, czy też spotka mnie
jeszcze coś bardziej interesującego co spowoduje, że oczy mi wypłyną razem z
parzystymi nerwami wzrokowymi. Siedziałam tak i siedziałam przez „x” czasu
czując, jak wydzielina jamy nosowej wymywa mi szminkę z kącików ust i,
spływając w dół, cholernie nieprzyjemnie łaskocze mnie po szyi. Jakoś tak
dziwnie nikt nie zwracał na mnie uwagi, i może dobrze, bo ktoś taki mógłby
pomyśleć sobie, że siedzi jakaś uciekinierka z Kobierzyna na przystanku i
ryczy, i jeszcze zadzwonił do jakiegoś lekarza czy coś...
Wtem, ku
mojej ostatecznej rozpaczy, rozległ się w mojej torebce dźwięk telefonu
komórkowego, który jakimś cudownym cudem się uchował. Normalnie Palec Boży (ale
nie żebym była przesadnie wierzący czy jak tam to się mówi)! Kurdę – pomyślałam
– że też ktoś musi dzwonić zawsze wtedy, gdy jestem jakoś zajęta, albo płaczę,
a ewentualnie jeszcze jadę zatłoczonym autobusem ( a propos: uciekło mi już
chyba ze pięć autobusików dodomkowych).
No ale cóż było robić – należało wyjąć telefonik i, udając,
że wszystko jest normalnie i w jak najlepszym porządku, odebrać i porozmawiać z
niecierpliwym rozmówcą. Wyjęłam, otworzyłam, nacisnęłam i oto, co słyszę:
- Luśka, cześć. Ooo, coś słyszę niepokojącego. Gadaj
natychmiast co się stało.
- No cześć, Agatko – zaczęłam niemrawą rozmowę, którą jednak
zamierzałam szybciutko zakończyć z braku natchnienia.
- Chlipiesz okropnie! Co się znowu stało? Ty to masz jakiegoś
cholernego pecha...
- Wiesz, szkoda gadać. Opowiem Ci, jak się spotkamy, ale nie
teraz, bo nie wyglądam dobrze...
- Ohohoo...!!! Chyba jednak gruba sprawa. Gdzie teraz jesteś?
- Na pętli tr...
- Na Borku?? Świetnie. Biorę zestaw standardowy i za dziesięć
minut jestem po Ciebie. Czekaj, jak to było: Casablanca, Titanic i coś gejach...
- No, w zasadzie tak...
- Może być ten najnowszy, no wiesz, co to o tych dwóch
kowbojach...
- No może, bo nie widziałam jeszcze.
- No to dobra. Czekaj na mnie i nie ruszaj się!!! Zaraz tam
będę, tylko wstąpię jeszcze po popcorn i whisky...
- Aleee...
- Żadne ale, Luśka. Jak chcesz oglądać dramat o gejach to
znaczy, że coś się strasznego stało. Czekaj i zaraz jestem.
- No to paa...
- Pa. – pi-pi-pi
No tak. Nikt
cię tak nie zrozumie, jak najlepsza przyjaciółka. A filmy o gejach mnie
uspokajają. Nie wiem, dlaczego, bo to chyba nie jest do końca normalne, ale
dobrze, jak się ma taki ulubiony gatunek. Dobra, ale zaraz nadjedzie Agata.
Trzeba by się do jakiego takiego porządku doprowadzić. Może bym się chociaż
wytarła na twarzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz